niedziela, 21 kwietnia 2013

Metamorfoza Justyny

Na Justynę padło wykonanie makijażu ślubnego :) Zapytałam o kolor sukni ślubnej - biała... a Panna Młoda sama się przyznała słucha rocka - więc wyszła nam rockowa Panna Młoda ;)








Jak wyszło ?

sobota, 20 kwietnia 2013

Metamorfoza Mariki

Kolejna z moich udokumentowanych metamorfoz - tym razem Marika - koleżanka ze szkoły wizażu, pozwoliła mi się obfocić i zamieścić niniejsze na blogu. Ukłon w jej stronę :)

Od razu napiszę, że naszym zadaniem dziś było wykonanie m.in. majijażu Chanel:
-wyraźny łuk brwiowy
-całe oko okonturowane
-często czarna kreska w środku oka
-usta w kolorze czerwieni lub bordo

Efekt oceńcie same - Marika - MEGA oryginalna uroda!








sobota, 13 kwietnia 2013

Jedna jaskółka wiosny nie czyni ...





dlatego są dwie - a raczej ich imitacja hehehhe. Pierwszy raz robiłam taki makijaż, strasznie mi się podobał na zdjęciu - jak wyszło zobaczcie sami. Jak mi czas pozwoli (czyt. Filipek) zrobię Wam zdjęcia klatka po klatce jak go wykonuję - taki mini tutorial :)











Na twarzy mam to co zawsze. Do makijażu oczu używałam eyelinera INGLOT, cieni w zasadzie też wszystkich z INGLOTa, poza białą kredką, która mam z NYX. Przy okazji tutorialu opisze dokładnie co i czym :)

Się podoba czy nie ?

Po co komu, ile i dlaczego? Pędzle cd




Postaram się pokrótce wypisać Wam ile jakich pędzelków będziecie potrzebować w zależności od stopnia zaawansowania. Chociaż nie wiem czy będę w pełni obiektywna, bo sama jestem raczej średnio zaawansowana a kolekcje mam chyba pokaźną :) 

Tak więc dla początkujących - na potrzeby malowania siebie:

  • Jajo Beauty Blender lub jego odpowiednik z Drogerii Natura lub Allegro do podkładu
  • Pędzel do pudru, ale obędzie się również sam puszek
  • 1 pędzel do cieni - szeroki - do nakładania cienia bazowego
  • 1 pędzel do cieni - półokrągły - do nakładania cienia właściwego
  • 1 pędzel typu kulka do rozcierania
  • 1 pacynka 
Jeżeli jesteśmy średnio zaawansowane, chcemy się szkolić w technikach makijaży i od czasu do czasu malujemy tez inne osoby:

  • Jajo Beauty Blender
  • Pędzel do podkładu
  • Pędzel do pudru
  • Puszek
  • 1 pędzel do cieni - szeroki
  • 2 pędzle do cieni - półokrągłe - w dwóch różnych rozmiarach
  • 1 pędzel typu kulka
  • pędzel do różu
  • pędzel do bronzera
  • pędzel do ust
  • pędzel do brwi
  • spirala/grzebyk
  • pacynka, gumka
Zestaw podstawowy dla zaawansowanych to rzecz względna jak pisałam na początku, ale ... takie minimum

  • 2 pędzle do podkładu
  • Jajko Beauty Blender i gąbeczki trójkątne
  • 2 pędzle do pudru, różnych rozmiarów
  • 2 pędzle do różu - prosty i skośny bądź owalny, szeroki
  • pędzel do rozświetlacza
  • pędzel do bronzera
  • do cieni - półokrągły - rozmiar S,M,L
  • do cieni płasko ułożony, sztywny do cieni sypkich, do brokatu, M,L
  • do cieni króciutki
  • do cieni szeroki, okrągły
  • 2 rozmiary kulek do cieni
  • do cieni rozmiar XL
  • do ust
  • do brwi skośny
  • spirala, grzebyk do brwi
  • do malowania kresek cieniutki i skośny
  • do rozczesywania rzęs
  • gumka, pacynka

Do każdego z zestawów dodałabym szpatułkę i Skinsept lub coś innego do dezynfekcji.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Pielęgnacja pędzli - na specjalne życzenie :)



Pędzle to zdecydowany klucz do sukcesu - o tym przekonałam się na pierwszych zajęciach w szkole wizażu - nie miałam swoich przy sobie, musiałam malować innymi, szkolnymi i kiepsko szło :( Za to wczoraj znów powiększyłam swój "dorobek" o kilka sztuk - tym razem postawiłam na Maestro - wersję złotą. Opiszę wrażenia. 
Posługiwanie pędzlami, jak wszystko, wymaga wprawy i jak wszystko co powtarzane, wchodzi w nawyk - trzeba wiec chwilę czasu, żeby się z nimi oswoić. 
Ale do sedna - jedna z Was zapytała mnie jak pielęgnuję pędzle, aby nie straciły swojej "formy".

Ale do tematu ....

Po co w ogóle czyścić pędzle? 
A otóż wyobraźcie sobie, że pozostałości kosmetyków i kurz przebywający sobie na ów pędzlach to idealna pożywka dla bakterii. Malując brudnymi pędzlami siebie lub co gorsza innych pięknie przenosimy sobie wszystkie niespodzianki  typu wypryski i inne niechętnie widziane na twarzy rzeczy. Pamiętajmy o tym, aby (jeżeli możemy odmówić) nie malować osób z aktywną opryszczką lub jęczmieniem. Na brudne pędzelki dużo gorzej nanosi się produkty, przez co trudniej uzyskać intensywny kolor. Absolutnie wykluczam (przynajmniej ja) pożyczanie pędzli - to zabawka typu grzebień czy wręcz samochód :) 

Metody czyszczenia
Jeżeli jest to włosie naturalne, musimy dbać o nie jak o nasze własne włosy. 
Musimy je myć delikatnym szamponem, najlepiej takim dla dzieci lub przynajmniej do włosów farbowanych. Jeżeli włosie po umyciu jest twarde, dajemy po prostu odżywkę, chwilkę zostawiamy i dobrze wypłukujemy.
Jeżeli włosie jest sztuczne, spokojnie możemy je myć zwykłym mydłem - ale w kostce - te w płynie niewiele nam zdziałają przy takiego typu zabrudzeniach .... no chyba ,że będzie to żel do demakijażu, ale raczej nie polecam. Mydło w kostce idealnie domywa pędzle z podkładu!
Ja mam taki kubełek do którego nalewam troszkę szamponu i ciepłej wody, wkładam pędzle, żeby się trochę "odmoczyły", po czym je piorę pocierając o dłoń z szamponem lub mydłem.
Po każdym praniu pędzli, pryskam je płynem do dezynfekcji np. Skinseptem. 
Jeżeli używamy pędzli tylko dla siebie, wystarczy jak będziemy je prac raz w tygodniu, a po każdym makijażu wyczyścić je płynem do czyszczenia pędzli np. Inglot, MAC ... w zasadzie jest ich cała masa. Nalewamy płyn na wacik i wycieramy w niego pędzel aż do efektu, który nas zadowala. 
Fajnym sposobem na doczyszczenie mega zabrudzonych pędzli - z ciężkich podkładów, kamuflaży i korektorów jest oliwka. Wlewamy do kieliszka oliwkę - do 1/4 wysokości - wkładamy pędzel i wyciskamy o ścianki naczynia. Następnie  pędzel dokładnie wycieramy i myjemy po bieżącą wodą, aby nie zostawić tłustych śladów. 

Przy obu rodzajach włosia należy pamiętać o dwóch BARDZO WAŻNYCH zasadach:
1. NIE powinno się dopuszczać do dostania się wody w miejsce gdzie skuwka łączy się z trzonkiem pędzla. Może to spowodować rozpuszczenie przez wodę kleju a finalnie prowadzić do wypadania włosia. 





2. Suszymy pędzle w pozycji najlepiej pionowej, włosiem w dół - z tego samego powodu co wyżej - żeby woda nie spływała do kleju. Ewentualnie pędzle suszymy na leżąco na ręczniku papierowym.
Poniżej kilka pomysłów na suszenie pędzelków :)





Zdecydowanie najbardziej podoba mi się patent z wieszakiem :)

Może trochę chaotyczne te informacje, ale mam nadzieję, że każda z Was wyciągnie istotne dla siebie informacje. 

środa, 10 kwietnia 2013

Akcesoria niezbędne









Tak jak już pisałam we wcześniejszych postach, niezmiernie ważne jest odpowiednie przygotowanie twarzy do makijażu jak i cała oprawa jego wykonania. Taka mądra jestem po pierwszych zajęciach w szkole wizażu Beauty-Art :)



Tak więc zaczynamy od kremu.


Podstawa - dobry krem do twarzy, właściwy pod oczy, odżywczy, nawilżający, liftingujący czy jaki tam jest odpowiedni dla Waszej cery. Nie warto się tutaj rozpisywać. Warto natomiast pamiętać, jak rozpoznaje się dobry krem w praktyce. To taki, który po chwili od aplikacji czujesz na skórze. Odczuwasz przyjemne ukojenie i czasem już nawet po kilku dniach stosowania widzisz różnice na skórze. Nie jest to nic spektakularnego, ale  .... skóra ma lepszy koloryt, gładkość, mniej zaczerwienień itp. Dobry krem to tez taki, który nie jest zwykłą substancją, jaka po aplikacji daje efekt ściągnięcia i zostawia poczucie niedosytu. Jeżeli tak jest w Twoim przypadku to możliwości są dwie: albo nałożyłaś za mało produktu, albo kupiłaś badziewie :) Cera lubi być dobrze nawilżona i odżywiona - podkład rozprowadza się wtedy równomiernie, skóra wygląda na gładszą, bardziej promienną. 
Krem to dobra baza pod kolejne warstwy makijażu, które będziemy nakładać. Pamiętajmy, że gdy kremu jest za mało, podkład "pięknie" wnika w pory i tworzy na twarzy nieregularne plamy. Wiele dziewczyn nie używa kremu, bo nakłada na niego podkład, nie utrwala pudrem i po chwili - krótszej lub dłuższej - wszystko spływa z twarzy. Najczęściej zarzuty padają wtedy pod adresem drogiego podkładu, który jest niewart swojej ceny :)

Kolejny ważny ważny kosmetyk to baza pod makijaż.



Ale należy pamiętać, że używamy albo kremu albo bazy. Szczerze mówiąc, ja bazy używam od wielkiego dzwonu,ale nie mam większych problemów z cerą, głębokich blizn ani nic podobnego. Ale znam dziewczyny, które nie wyobrażają sobie nałożenie podkładu bez wcześniejszego nałożenia bazy. Tak więc warto mieć w domu bazę, ale nie widzę potrzeby używania jej codziennie. Bazy są o najróżniejszych zastosowaniach - wygładzające, rozświetlające, matujące... jednak najbardziej popularne to te przedłużające trwałość makijażu. Ja osobiście wybieram bazy, które oprócz tej cechy, dodatkowo odżywiają skórę, napinają, rozświetlają i dbają o nią. Zawierają składniki, które opiekują się skórą od wewnątrz - pod tymi warstwami makijażu, jakie mamy na twarzy. Należy zwrócić uwagę na skład bazy, aby zawierała ona na przykład wit. A, C, E, F ochraniające skórę czy też olejki roślinne łagodzące podrażnienia i alantoinę, która między innymi przyspiesza regenerację naskórka. Baza, która zawiera tylko składniki utrwalające i związki chemiczne są totalnie nie do przyjęcia. 
Baza odpowiada za utrzymanie makijażu od środka, przytwierdzając go niczym klej. 



Pęseta - dobrze ją mieć, nawet jeżeli same nie regulujemy brwi w domu - chociażby do przyklejenia kępek sztucznych rzęs. Pęsety wybieramy dobrze zaostrzone, najlepiej skośnie ścięte, o idealnie przylegających szczypcach, tak by wyrwały nawet najmniejszy włosek :)



Strugaczka / temperówka - bez niej ani rusz. Zdarzają się kredki i ołówki do brwi z wbudowaną już temperówką, jak np. KOBO. Temperówka służy nie tylko do ostrzenia kredki, ale jest idealnym narzędziem przeciwbakteryjnym - wkładamy kredkę w otwór, obracamy dwa razy i mam czystą końcówkę :)



Szpatułka, to przyrząd potrzebny bardziej wizażystom niż osobom, które malują się same w domu. Jednak, jeżeli ktoś ma fioła na punkcie higienicznej aplikacji to polecam. Możemy na nią nabierać dowolne produkty do makijażu, łączyć je, mieszać, przygotowywać do aplikacji, mając przy tym pewność , że nie wkładamy zanieczyszczonego pędzla do opakowania. Jest mała, wygodna i funkcjonalna. Po każdym użyciu wycieramy ją papierem, myjemy i gotowe. 
W szkole natrętnie zwraca nam się uwagę na to,aby wszystkie produkty nabierać właśnie szpatułką - i super - po co maczać paluchy w produktach. 



Gąbka do makijażu, pędzel, dłonie, opuszki palców. 
Znam osoby preferujące nakładanie podkładu palcami (sama tak kiedyś robiłam). Narzekają jednak później, że nie mogą szybko domyć rąk i wiecznie ich ręcznik jest zapaprany podkładem. Ja teraz nie wyobrażam sobie nakładania podkładu bez gąbki lub pędzla.
Gąbeczki są bardzo higieniczne, jednak mają swoje minusy:
-są jednorazowe, po użyciu powinny być wyrzucane (chyba,ze je dokładnie wypierzemy i odkazimy - ale ja jako malowana nie chciałabym widzieć u wizażystki przybrudzonej gąbeczki :)
-tradycyjne gąbeczki lateksowe pochłaniają duże ilości kosmetyków, jeżeli stosujemy je nieumiejętnie.... gąbkę należy zwilżyć wodą, dobrze wycisnąć - wtedy jest już nasączona i nie chłonie tak podkładu
-często gąbeczki mają kształt utrudniający nakładanie nimi podkładu (średnio mi się pracuje z tymi trójkątnymi - a może to kwestia wyćwiczenia)



Gąbka makijażowa typu jajo to mój zdecydowany faworyt (oryginalna kosztuje ok.80 zł i nazywa się BeautyBlender - moim zdaniem nie koniecznie trzeba wydawać tyle kasy na zwykłą gąbkę). Potrafi subtelnie, delikatnie i bardzo szybko nałożyć równomiernie podkład (wcześniej ją zwilżam wodą). Tworzy efekt drugiej skóry, niezwykle naturalny i świeży. Próbowałam jej również do nakładania różu prasowanego i pudru sypkiego - równie dobrze się sprawdza. Bardzo praktyczna. 
Gąbkę po użyciu piorę i dezynfekuje Skinseptem.




Puszek, to coś do czego przekonałam się dopiero na zajęciach. Wcześniej też używałam, ale szybko przeniosłam się na pędzle do pudru. Puszki wykonywane są z różnych materiałów - spotkałam się z frotowym (troszkę szorstki) i welurowym - takiego używam ja. Jeżeli puszek ma tasiemkę, można go założyć na najmniejszy palec by w trakcie wykonywania makijażu nie dotykać twarzy osoby malowanej. Jest on boski przy tłustej strefie T - po wciśnięciu nim pudru nie ma szans na błysk przez cały dzień :)



Chusteczki mokre i suche - w suche mam zwyczaj wycierać pędzelki po malowaniu (nie wiem po co, bo przecież i tak je później czyszczę - może po to, żeby etui nie zabrudzić :) ), zabezpieczam nimi również dekolt osoby malowanej. Mokre są rewelacyjne gdy osypie nam się cień pod powiekę lub po prostu do odświeżenia dłoni przed makijażem. 



Waciki oraz patyczki - waciki do demakijażu i tonizowania twarzy oraz do czyszczenia i dezynfekowania pędzli w trakcie makijażu. Patyczki (istnieją różne ich kształty - pacynkowe, stożkowe, zwykłe, grube, do szpica - dostępne w Rossmannie. w Sephora ponoć są i takie, które po przełamaniu mają w środku płyn do demakijażu :) ) do zadań specjalnych - usuwanie kleksów z tuszu, eyelinera bądź pyłków cieni.




Zalotka - podnosi i podkręca rzęsy - nie wyobrażam sobie jej już nie mieć - ja używam tej z Avonu - takiej złotej - bardzo dobra. Już rzęsy tylko podkręcone nie wymalowane, zdecydowanie otwierają oko. A jak już dołożymy tusz....





Sztuczne rzęsy i klej - to na wyjątkowe okazje. Mamy teraz szeroki wybór rzęs - kolorowe, piórka, z cyrkoniami, krótkie, długie, gęste, kępki, połówki itd. Z klei polecam Duo z Inglota. Rzęsy - Ardell. 


i tak pewnie będę modyfikować ten post o kolejne akcesoria w miarę postępów w szkole :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Moja metamorfoza - miesiąc drugi

Niniejszym dziś kończy się drugi pełny miesiąc moich ćwiczeń. Obiecałam wczoraj pomiary i efekty i oto one:






Nie mam pojęcia co to stało się z wagą, ale tłumaczę sobie tak, że nabieram teraz masy mięśniowej :) Każde wytłumaczenie jest dobre - jak ktoś zna prawdę co się ze mną dzieje to proszę o wyjaśnienie, będę wdzięczna!

Efekt wizualny również uwieczniony:

Przodem




Boczkiem




Efekt nie jest może zniewalający, ale jest. Łatwiej mają dziewczyny, które mają zdecydowanie więcej kilogramów do zrzucenia. Łatwiej w tym sensie, że szybciej efekty widać. Ja zbyt wiele do pozbycia się nie mam, za to zależy mi na ładnym wyglądzie ciała i na tym się proszę skupić ;) 

Chciałam zauważyć - w zasadzie żałuję, że nie uwieczniałam tego od początku - że mój cellulit stał się niewidoczny. Na początku - jak stałam - był widocznym okiem na udach i pośladkach. Teraz nie dość, że go nie widać, to ciężko się go dopatrzeć po ściśnięciu nogi. Widoczny po ściśnięciu nad kolanem po wewnętrznej stronie uda - da się zrobić :)
Oprócz ćwiczeń stosuję na newralgiczne partie tj. brzuch, boczki, uda, pupa - od samego początku ćwiczeń - krem na cellulit Eveline - obojętnie który, który wpadnie mi w ręce. Mam zdecydowanie zaufanie do tej firmy - czegokolwiek bym nie spróbowała jest super. Tylko uwaga z kremami typu Thermo - mega palą ciało - o tym już pisałam na wizażu. Zanim moja skóra się do niego przyzwyczaiła, przez kilka dni po posmarowaniu miałam placki na ciele jak po poparzeniu i stałam przed wentylatorem ;) Nie da się tego zmyć jak już wniknie w skórę, więc trzeba naprawdę małe ilości nakładać! Chłodzące krem też dość mocno chłodzą - nie wiem co lepsze :) 

Tak się pokrótce przedstawia moja mała metamorfoza - jestem szczęśliwsza każdego dnia, wstaję z coraz to mniejszym brzuchem i coraz to większym uśmiechem. Po każdym treningu mam mega dużo energii i zapału do działania. I najważniejsze - motywuję coraz więcej osób :) Dołączajcie - w lecie plaże będą nasze .... ja już szukam krótkiej jeansowej mini!





czwartek, 4 kwietnia 2013

Nowy nawyk - zdrowy nawyk !




Moje ciało wpadło w nawyk - zdrowy nawyk. Po dwóch miesiącach ćwiczeń mam wyrzuty sumienia jak cholera, kiedy opuszczam poranny trening - dlatego szybko nadrabiam go popołudniu. Kiedy nie zjem na czas śniadania mam wyrzuty sumienia, że opóźniam całą swoją przemianę materii a i organizm daje znać baaaaaaardzo mocno, że jest głodny! 
Nawyk ćwiczenia i zdrowego, regularnego jedzenia to coś co opętało mnie po czubek głowy. Dobrze - tak mi się wydaje - aczkolwiek co będzie jak z przyczyn niezależnych ode mnie opuszczę trening? Zje mnie sumienie? :)
Wczoraj - tak jak pisałam, totalnie kiepski dzień. Dzień wcześniej siedziałam do 2 w nocy. Wstałam o 7 rano - nie wiedziałam jak się nazywam. Stwierdziłam - odpuszczam trening, Filip pójdzie spać ja też! Filip poszedł spać, zjadłam śniadanie, Filip wstał :( Nie zdążyłam się nawet ułożyć. Ani treningu, ani drzemki. Stwierdziłam, że w takim razie zadbam troszkę o ciało i wygląd - kosmetycznie - zrobiłam brwi i rzęsy (mam na myśli regulacje i hennę), zrobiłam mój ukochany peeling enzymatyczny o egzotyczno-ananasowym zapachu Dr Temt, zrobiłam maskę MOOYA - chyba na stałe zagości w mojej łazience - rewelacja - miałam z Glossybox'a wersje Protein - maska + serum - cudo - buzia jak niemowlak a serum wystarcza na kilka dni.... zrobiłam to wszystko i dostałam powera - Filip usnął popołudniu a ja szybko komputer podpięłam do TV i Taebo + Mel B na pośladki.... wyrzuty zniknęły w zamian za mokre satysfakcjonujące odbicie w lustrze :) Naprawdę, żadne treningi mnie tak nie "pocą" jak Taebo. Leje mi się po nogach tak, że skarpetki są całe mokre heheh. A dzisiejszy trening czuję w zasadzie dopiero teraz dość mocno - całe uda i biodra mnie bolą, tyłek szczypie - ale dobrze, to znaczy że działa. Jutra się doczekać nie mogę - mija dokładnie dwa miesiące. Dokładnie się pomierzę i obfoce. Poprzednie pomiary były tylko z okazji urodzin a te właściwe będę robiła 5. każdego miesiąca. Ciekawe jesteście? Ja też - minął tydzień, ale w końcu po drodze święta były :) 
Dam znać jak tylko skończę trening.
Do jutra - wyśpijcie się dobrze, bo to jeden z elementów dobrego samopoczucia i pięknej sylwetki :)