niedziela, 24 lutego 2013

Makijaż - inspiracje marokańskie

Dziś makijaż inspirowany Marokiem :) Róż, brąż i czarny.
Do zrobienia oka wykorzystałam paletkę Sleek Oh So Special




Może po kolei:
- podkład Bourjois Healthy Mix Serum w kolorze 53
- jako korektora pod oczy użyłam podkładu KOBO Professional Ideal Cover Makeup w kolorze Vanilla
-baza pod cienie Cashmere DaxCosmetics
-puder ryżowy Paese
-oko : kolor różowy - górny rząd trzeci od lewej, brązowy i czarny z dolnego rzędu
-żelowy czarny eyeliner Inglot
-tusz Clinique Lash Dougling z primerem
-brwi - kredka MAC kolor Lingering
-bronzer The Balm Bahama Mama
-błyszczyk Avon Plumping Pearl




jakoś nierówno opadnięte te moje powieki ;)

dolne zdjęcia mniej doświetlone












piątek, 22 lutego 2013

Pielęgnacja cery i makijaż dla mężczyzny






Dziwnie brzmi, prawda?



Puder i kredka do oczu w męskiej kosmetyczce? Wbrew pozorom to nie żart. Mężczyźni jako pierwsi stosowali makijaż i to już w czasach prehistorycznych. Malowali ciało przed wyruszeniem na polowanie, wojnę czy przed ważnymi uroczystościami. Dzisiaj jest podobnie, chociaż polują na nieco inną „zwierzynę” i toczą inne wojny...
Chciałam napisac o makijażu dla mężczyzn, bynajmniej nie na codzień, a z okazji.... z okazji sesji ślubnej, balu czy każdej innej okazji na którą taki makijaż będzie na miejscu. Makijaż dla mężczyzn zalecany jest na wieczór, czyli chwile przy sztucznym oświetleniu, które sprawia, że jest on niewidoczny. Pozostaje tylko wyraźny rezultat, czyli jednolita w kolorze cera i podkreślone rysy twarzy. 

Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że taki makijaż absolutnie nie odejmuje facetom męskości. To nie jest kwestia makijażu - to nie są kolorowe cienie, pomadki, rozświetlacze - a bardziej korekta cery, modelaż, korekta pewnych niedokskonałości. Myślę, że wszyscy Panowie mają a to zasinienie w okolicy oka, krostki, grudki, zacięcia po goleniu, przesuszoną cere i  może warto zrobić z tym porządek.

Makijaż męski różni się od damskiego tym, iż przede wszystkim pozbawiony jest zupełnie blasku- bo to jest chyba to na co Panowie maja alergie :) Tak więc Panowie musza mieć blask wewnętrzny hehe. Makijaż pozbawiony zupełnie kosmetyków kolorowych - cieni, pomadek itp. Bazuje sie przede wszystkim na korekcie czyli korektorach, podkładach, pudrach matująch i bronzerach. Bronzer jest to bardzo ważny kosmetyk u Panów, ponieważ mężczyźni nie są przyzwyczajeni do tego, że mają coś na twarzy. Nakładając delikwentowi podkład na twarz zaraz ma pretensje, że wygląda blado, bo zostają zakryte jakies tam rzeczy z którymi funkcjonuje na codzień. Dlatego też bronzer ma za zadanie wymodelować twarz, przyciemnic karnacje i sprawić wrażenie trójwymiarowości.
Jeżeli są jakies ubytki w brwiach równiez można je uzupełnić delikatnie kredką i w zasadzie to wszystko z kosmetyków do makijażu dla Panów.

Należy pamiętać, aby korktor był o jeden, dwa odcienie jaśniejszy od koloru cery. Podkład też lepiej jaśniejszy niż za ciemny - zawsze go mozna wyrównac bronzerem.

Zanim jednak przystąpimy do makijażu niezbędna jest odpowiednia pielęgnacja skóry - i ta winna być stosowana regularnie a nie od święta.
Cere należy DOKŁANDIE oczyścić żelem, pianką bądź czymkowiek dobranym do typu skory (sucha, mieszana, tłusta). Dobrze jest po oczyszczeniu przemyć skórę tonikiem - równiez odpowiednio dobranym - zdecydowanie lepiej przyjmowane sa później składniki kremu. To dokładnie tak jak ze ścianą, którą należy zagruntowac przed położeniem tynku - czy nie? ;)
Po tonizacji smarujemy dziuba kremem - tak, tak - też odpowiednio dobranym - a może na półce obok stoi jakiś fajny krem naszej Pani :)
Raz w tygodniu można zaszaleć i zrobić peeling - koniecznie enzymatyczny - polecam Bielende. Twarz będzie bardziej wygładzona o jednolitym kolorze.

Tak przygotowana skórę możemy zacząć kolorować :
Podkład - najlepiej nałożyć pędzlem - żeby nie widać było żadnych smug i nie było za grubo.
Korektor - punktowo na miejsca tego wymagające - najlepiej wklepać opuszkiem palca.
Puder - na miejsca strategiczne - czoło, nos, broda - wcisnąć opuszkiem lub pędzlem - reszte twarzy tylko omieść delikatnie.
Bronzer -  podkreślenie żuchwy, kości poczliczkowych, linii włosów na szczycie czoła oraz delikatnie skronie.

Noooooooooo Kochani mnie czytający Panowie - jeżeli znajdzie się takowy - bardzo chętnie wypróbuję metodę, którą przedstawia Pan poniżej:






Do zobaczenia zatem ;)

Kucyk idealny - jakkolwiek to brzmi !

Dziś coś specjalnie dla posiadaczek włosów cieniutkich, rzadkich, lichych czy jak tam ktoś woli.
Byłam wczoraj w Galerii Kazimierz w moim ulubionym sklepie Claire's. Chciałam kupić coś do włosów - jakąś ozdobną gumkę, opaske lub coś innego. Bardzo miła Pani chodziła ze mną po całym sklepie i podpowiadała co mogłoby to być.
I tak natrafiłyśmy na świetny wynalazek. Perfect Pony - wygląda conajmniej śmiesznie a efekty oceńcie same !



Zbiera się włosy z górnej części głowy, tak jakby sie chciało zacząć warkocz francuski, formuje w kucyk, podkłada gumową "rurkę" i dobiera reszte włosów z dołu. Spinamy gumką i gotowe.

Ja z kucykiem zawsze wyglądam średnio - taki mysi ogonek :)

Przed





Po






Z tyłu - kompletnie nic nie widać :)





A sklep claire's polecam - dużo fajnych pierdółek tam mozna znaleźć, no i śliczną biżuterie. Sklep z wiecznymi promocjami i świetną obsługą!!


wtorek, 19 lutego 2013

Zakręcone zmiany

Dziś postanowiłam Wam pokazać jak wyglądam z kręconymi włosami hehe ... stwierdzilam, że wieczorem i tak idę do fryzjera, więc w razie czego włosy będą moczone.Włosy zakręciłam zwykłą, najprostszą lokówką w 5 minut.



Oczywiście do loków mój mega hiper ulubiony makijaż - zielony - którego oczywiście prawie nie widać jak otworze tą moją mega opadającą powieke ;) Ale jak mrugam to nieźle wygląda!


Troszkę z profilu...



A wieczorem u fryzjera byłam z Olkiem (4,5 roku).
Tym razem się udało - siedział grzecznie, dał się równo ściać - pomijając fakt, że zapuszczamy włosy. Trzeba było podrównać. W trakcie jego ścinania weszła Pani i zapytała czy może się zapisać na najbliższe dni. Zapytała Olka czy może .... a Olek na to - "ale ja nie mam telefonu".

Ja podcięłam tylko tyle co trzeba było - chociaż trzebaby dużo więcej - nie pozwoliłam - w poniedziałek jadę na keratynową odbudowe włosów. Postaram się zrobić zdjęcie przed i po zabiegu. Mam absolutny zakaz farbowania włosów -  taki szary blond to podobno ewenement :) a jeszcze chwila i będę miała naturale ombre!

Jakoś chaotycznie strasznie dziś piszę, co chwilę gubię literki - chyba powinnam już iść spać.... tak więc jeszcze tylko...

 chciałam się podzielić moim miejscem aktualnej pracy ;)




P.S. Czytajcie komentarze do postów - tam czasami dodaję jakieś drobne aktualizacje, zazwyczaj zawarte w odpowiedzi na Wasze pytania.... i zachęcam do komentowania - stąd czerpie pomysły!

Mi sie przypomniało,że mam cos jeszcze z wczoraj - podpatrzone u Małogosi Sochy :)




A to ku przestrodze przy zabawach z lokówką :)




niedziela, 17 lutego 2013

Kryzys wieku średniego ;)

Tak... zupełnie inaczej miał brzmieć tytuł dzisiejszego posta, ale na ten właśnie natchnęła mnie znów stara znajoma :) Mam nadzieję, że nie obrazi się, że wykorzystuję jej korespondencję do mnie, ale służy dobrej sprawie!
Otóż - otwieram dziś rano maila a tu mail od "Monika" .... takich maili od "Filip", "Grażyna", "Kasia" jak każdy kto ma pocztę na powszechnym portalu mam miliony codziennie. Ale otworzyłam, ponieważ w tytule było INFO... Nie sądziłam ,że to poczta skierowana do mnie, ponieważ maila od tej znajomej dawno nie dostałam.
Tak więc czytam:

"Koleżanka w pracy stwierdziła że dopada mnie kryzys wieku średniego w damskiej wersji..
Zaczełam chodzić w butach na obcasie (przy wzroście 173cm to raczej po to żeby wyglądać szczuplej)
nosić sukienki (a to nowość)
Zaczełam mocniej malować się do pracy.. oglądać filmiki na you tube pt „jak schudłam 26kg w 3,5 m-ca” albo „jak malować oczy” „jak konturować twarz”. Co się dzieje?... "

I tak się chwilkę zastanowiłam- sama od ok.pół roku zmieniam garderobę na bardziej elegancką, od sierpnia mocniej się maluję (bo w końcu jakośtam potrafię) a od 1,5 tygodnia codziennie rano ćwiczę, zdrowo i racjonalnie się przy tym odżywiając (efekty tej metamorfozy też niedługo poznacie).... i co? I pewnie jeszcze niektórzy mogliby dodać,że jestem zgrzędna i upierdliwa :)
Koleżanki w moim otoczeniu również zmieniają swoje życie - pierwsze zabiegi kwasem hialuronowym, rozwody, decyzje o drugim dziecku a nawet o kontynuacji podyplomowej szkoly (to już by mi się nie chciało ;) )
Tak więc chyba cos w tym jest, chociaż do tej pory rzeczywiście zauważałam to u starszych kolegów- siłownia, sauna, bieganie, rower, nowa fryzura :) się zastanawiałam po co to wszytsko - już wiem - dla SIEBIE !!!

Dajcie znać jak jest u Was, czy kryzys czy rozkwit :)

Pozdrawiam walentynkowo, mimo kryzysów i wszelkich niedogodności ;)

Pokłady moich podkładów

Dobranie odpowiedniego podkładu spędzało mi sen z powiek. Nie wiem jak długo trwała cała procedura, ale musze powiedzieć, że wydeptałam sobie porządne ścieżki do Douglas (tam zdecydowanie chętniej robią próbki niż np.w Sephora) a i kolekcję podkładów w domu mam pokaźną - w większości są to testery (bo takowe na allegro dostac można), ale kilka znajdzie sie w pełnej pojemności. Podkład, ktory stosowałam nawcześniej (o ile mnie pamięć nie myli) to IsaDora Sheer to Cover Foundation w kolorze o ile mnie pamięć niemyli 52 Soft Sand.



Świetny podkład, niestety już długo niedostępny. Można nim było idealnie stopniować krycie. Bardzo dobry dla skóry mieszanej i tłustej. Bezzapachowy, miał filtr SPF8, beztłuszczowy. Nie będę się rozpisywać, skoro i tak go już nie ma ;(

Kolejny podkład, który sobie znalazłam to Clinique i tu własnie nie pamiętam nazwy - nieważne - również go już nie produkują!

I od tej pory testom końca nie było. Testowane przeze mnie podkłady:

1. L'oreal INFAILLIBLE - kolor 250 Sable Eclat - KATASROFA! Pani W Marionnaud pomalowała mnie w sklepie przy linii rzuchwy i powiedziała,że bedzie super. Nigdy nie dajcie sie namówic na takie testowanie podkładu. Podkład zawsze trzeba wypróbowac na całej twarzy. Ten nałożony na całą twarz tragicznie się błyszcz i zmienia kolor na marchewkowy. Jak poszłam z reklamacją (się łudziłam ;) ), Pani powiedziała,że nie może przyjąć podkładu spowrotem, ale jak dodam krople do kremu, to będę miała świetny, lekki krem wyrównujący koloryt na te dni kiedy nie potrzebuję wielkiego krycia - no śmieszne.


2.L'oreal True Match- nowa wersja, kolor N4 - tego czasami używam do tej pory. Podkład, jak każdy True Match ładnie wtapia się w skóre, nie zmienia koloru, nie błyszczy się, nie pozostawia smug, nie podkreśla suchych skórek, nie daje efektu maski. Trzeba mieć pod niego jednak dobry krem nawilżający. Bogaty wybór kolorystyki, odcienie chłodne, neutralne i ciepłe. Kolorów ciepłych mam chyba wszystkie testery, neutralnych tez kilka sie znajdzie :) Kolor W4 również mi odpowiada.



3.Kiedyś przy okazji wizyty w Douglas dostałam próbkę podkładu Clarins Skin Illusion i to jeden z produktów, który później kupiłam - kolor 110 Honey. Podkładem jestem wymalowana w poście o mojej metamorfozie, na zdjęciu "po". Podkład naprawdę godny polecenia. Świetnie nawilża skóre, odbija światło przez co cera staje się promienna, posiada fakor SPF 10, daje satynowe wykończenie, formuła oil-free, chroni przed zanieczyszczeniami i wolnymi rodnikami, NIE ZATYKA porów! No i ten zapach - cudnie pachnie. Na allegro dostępne testery w dostępnej cenie. Podkład ma średnie krycie, jest bardzo wydajny.  


4.Również po wypróbowaniu saszetki z próbką, kupiłam pełnowymiarowa buteleczke - Bourjois Healthy Mix Serum, kolor 53 Light beige. No nie wiem czy zapach nie przekonał mnie do zakupu :) Piękny owocowy (zawiera ekstrakt owocu liczi, jagód goji i owocu granatu)  - identyczny z kremem koloryzującym Chanel (Hydramax + Active Teinte). Tyle,że Chanel jest beznadziejny (poza zapachem) - nie da się do rozprowadzić bez smug, chociaż kolor 10 Sable Sand jest ładny, taki oliwkowo-opalony.
Bourjois to taka terapia owocowo-zapachowa. Zdecydowanie zmniejsza zmęczenie, pozostawia uczucie świeżości i zdecydowanie wyczuwalny długo zapach pod nosem :) Nadaje pół matowe wykończenie i nie zatyka porów. Piszą,że postać żelowa,ale jak dla mnie to taki gęstszy podkład płynny - ma pompkę za co duży plus. Kolor 53 ciężko dostępny w sklepach. Podkład świetny na lato ze względu na lekkość krycia. Nie posiada jednak filtrów - może to byc dla niektórych plusem. No i cena przystępna.

5.Wypróbowane mam również pudry mineralne ArtDeco - nie będę się jednak na ich temat rozpisywać zbytnio - kiedyś byłam zachwycona - mam odcień 2 i 4. Miałam wrażenine,że tworzy efekt Photoshopa na twarzy - dopóki nie zobaczyłam sie w świetle dziennym - to efekt maski HD hehehehheeh. Bardzo mocno kryjący - leżą i czekają na łaske. Być może zrobie do niego jeszcze jedno podejście. Póki co jestem na nie.



6.Zupełnie przypadkowo okazało sie, iż fluid wygładzający Perfecta Age Control jest całkiem przyjemny. Zaskoczona byłam zapachem - troche myslano-perfumowy - jest przyjemny,ale niektórym może przeszkadzać, ponieważ czuć go jeszcze dłuższą chile po nałożeniu. Dobrze kryje, formuła typu woda w sylikonie, jest wzbogacony o składniki pielęgnacyjne (witaminy A,E,C,B5 oraz kwas hialuronowy). Niestety po jakimś czasie niezbędne poprawki - podklad się świeci na twarzy i troszkę ścina w miejscach strategicznych. Ale za taka cenę.... można i poprawki zrobić :)


7.Testowałam również jego kuzyna -Silikonowy Fluid Matujący - niestety cena adekwatna do jakości - chemicznie oachnie, co juz na wstępie odpycha, szybko zasycha i twirzy smugi, zapycha pory i wcale tak dobrze nie matuje.




8.Teraz znów coś lepszego - KOBO - to firma o której istnieniu dowiedzialam się również dopiero jak zaczęłam eksperymentować z makijażem - bardzo dobra firma zresztą, szkoda tylko,że dostępna TYLKO w drogeriach Natura. Z KOBO wypróbowałam dwa rodzaje podkładów - płynny oraz w kompakcie. W płynie mam trwały podkład matujący w kolorze 103 Sunny Beige- niestety troszke za ciemny dla mnie, więc czeka na lato. Podkład świetnie matuje, dobrze się rozprowadza, troche jednak ciemnieje w ciągu dnia i słyszałam kilka opinii, że zapycha pory - nie wiem, bo na razie nie stosuję z racji, iż jest za ciemny.


9.KOBO Professional, Ideal Cover Make Up - to ten w kompakcie. Dla mnie bomba - to zastępca Kett o którym będzie w następnym punkcie! Mam go w każdym kolorze, nawet żółtym i czekoladowym. W zależności jaki mam humor, taki kolor wybieram. Kolorem żółtym i czekoladowym idealnie konturuje sie twarz - kiedyś Wam pokażę jak robię z siebie apacza nakładając je na różne partie twarzy, po czym rozcieram pędzlem. No własnie - pędzlem - słyszałam kiepskie opinie na temat tego podkładu - typu lepka guma - bo dziewczyny próbuja nałożyć go palcami... rzeczywiście może to być trudne. nałożenie go pędzlem typu Flat jest dziecinnie proste i szybkie. To moja ulubiona postać podkładu jak i sposób jego nakladania. Podkład w kolorze żółtym na bladej lub różowawej cerze daje efekt pięknej porcelany! Baaardzo długo wytrzymuje na twarzy,w zasadzie dopiero przy demakijażu jak przyklejam nos do lustra to widzę,że się troszke waży na czole. Ładnie stapia się z cerą, nie zapycha - stosuję go już chwile i nic mi nie jest. Bardzo dobrze kryje wszystkie blizny, zaczerwienienia, krostki itp. Polecam wszytskim, które mają ochote na zmiane z płynnego na stałe :)

10.I mój absolutny nr 1 - Kett Fixx Creme - totalny szał! Również w postaci kompaktu. Fajna kolorystyka ,18 odcieni - oliwkowa (ciepła), naturalna i zimna. Ja mam odcień oliwkowy O3 oraz naturalny N3. N3 troszkę za ciemny, więc albo je mieszam, albo używam tylko O3 - cudny oliwkowy! Ma wszystkie zalety jakie można sobie wymyśleć, nie wyobrażam sobie, żeby mieli go teraz wycofać (a istnieje takie prawdopodobienstwo, skoro się stał moim ulubieńcem :)). Podkład również nakładam pędzlem. Można świetnie stopniować krycie - przez co jest wielozadaniowy - od korektora po podkład fotograficzny. Podkład jest woodoodporny, nie do ruszenia przez caly dzień. Mocno napigmentowany, przez co bardzo wydajny. Idealny do wszystkich rodzajów skóry. Bogaty w witaminy A, C i E. No jestem zachwycona!!! Jeden maleńki minus - można go kupić jedynie z łaski na allegro (dużo drożej) lub za granica zamówić ze strony http://kettcosmetics.com/index.php
Na lato zamówiłam (w zasadzie wczoraj) jesgo brata w postaci płynnej - Hydro Foundation - oczywiście zaraz po wypróbowaniu zamieszcze opinie.






Reszta, którą miałam okazje się popaprać niegodna uwagi :)
Zapraszam do zamieszczania swoich spostrzeżeń oraz hitów i kitów wśród podkładów.

sobota, 16 lutego 2013

Mój pierwszy GlossyBox

Tak jest... od kilku miesięcy jestem fanką GlossyBox'a na FB, ale jakoś nigdy nie miałam wystarczająco dużo chęci, aby go zamówić. Do momentu,aż nie ukazało się pudełeczko walentynkowe z najlepszymi produktami ubiegłego roku - taka okazja!! Nie przepuściłam - kupiłam. 12 lutego dostałam przesyłkę... pełna ciekawości otworzyłam kartonowe pudełko sygnowane logiem - w środku piękne różowe pudełeczko - otwieram - różowa kokardka, różowy papier, różowe trociny a wśród nich moje kosmetyki. Jak to różowe brzmi po moim wczorajszym, czarnym poście ;)
Zawartość następująca:
1.Woda perumowana Chloe 5 ml - zapach totalnie nie mój, ale jakoś go wykorzystam, może się komuś dostanie ;)
2.Utrwalająca baza pod cienie 7g DaxCosmetisc - super rewelacja, wypróbowałam już dużo baz w tym Kobo, ArtDeco, Urban Decay (który do tej pory był moim faworytem), ale ta baza na moje najbardziej na świecie wymagające powieki jest rewelacyjna. Szczerze mówiąc jak zobaczyłam,że to baza pod cienie to miałam jej w ogóle nie otwierać, tylko dac ogłoszenie na tablicy GlossyBox'a o wymianie na coś innego... otworzyłam- byłam ciekawa samego zapachu, wyglądu.. takk się stało,że nakrętka od środka była dziwnie wypukład do wewnatrz i zatarła powierzchnie bazy, która wygladała już jak używana... tak więc stwierdziłam,że ją wypróbuje - i jest ŚWIETNA, delikatnie wyrównuje koloryt skóry powieki (który naturalnie mam czerwonawy), intensyfikuje kolory cieni, sprawia,że cienie trzymają się swojego miejsca na powiece od momentu nałożenia do demakijażu! Po Urban'ie cienie czasami rolowały mi się w zewnętrznym kąciku oka.
3.Clinique - krem pod oczy All about eyes 5 ml - kremu tego używałam przez ostani rok - bardzo fajna konsystencja, takiego lekkiego budyniu, można nim nawilżyć skórę pod oczami nawet w ciągu dnia, nie niszcząc makijażu - jest taki leciutki. Ale troszkę wątpiłam w jego niwelowanie zmarszczek, które pojawiły się wokół moich oczu, tak więc niedawno postanowiłam go zamienić na inny wynalazek firm dr Temt - o tej firmie będzie osobny post.
4.Szminka Fashion Kryolan 4g - kolor ciemno-malinowy ... i to chyba rzecz, którą wystawię na tablice do wymiany - nie mój kolor
5.Lierac - balsam do skóry odwodnionej 10 ml - ten produkt będę testowała w najbliższych dniach , a skórę mam zdecydowanie odwodnioną.
6.Stymulujący peelin do ciala 50 ml PAT&RUB - bardzo fajny produkt. Jedyne co mi się w nim nie podoba to to, że ciężko się go aplikuje na ciało, tzn. dużo go zdąży zlecieć z ręki zanim się go wmasuje - nie jest rzadki, tylko taki jakby cukier w galaretce... ale jak już się uda!! świetny zapach, bardzo intensyny, utrzymuje się długo na ciele..bardzo przyjemne ciało w dotyku - nie trzeba się później balsamować, ponieważ skóra jest tłustawa - nie każdy lubi taki efekt, ale nie jest to zbyt uciążliwe - warstwa wyczuwalna jeszcze przy kolejnej kąpieli :)




Tak mi się spodobało testowanie produktów wcześniej mi nieznanych marek, że postanowiłam zakupic kolejne pudełko. Cudownym zbiegiem okoliczności dostałam dzis maila od Złotych Wyprzedaży z informacją, iż strasznie za mną tęsknią i kuponem rabatowym w wysokości 10zł. Wchodzę, patrzę, oczom nie wierze - pudełka GlossyBox po 29 zł :) Oczywiście z zeszłego roku, ale ponieważ dołączyłam teraz, zamówiłam od razu 3 - lipiec, wrzesień, październik. Oczywiście jak tylko dojdą, podziele się wrażeniami z testowania.
Tymczasem może same zaglądnijcie na Złote Wyprzedaże, może uda Wam się wybrać pudełko dla siebie.
Z nowości zamówiłam sobie na allegro balsam do ciala NIP&FAB o zapachu pistacji - jak już się pojawił - od razu sztuk dwie! Boski zapach, boskie ciało, mega nawilżenie, super wygładzenie.... ale zapach utrzymuje się pięknie na ciele i piżamce ;) To produkt, który zdecydowanie polecam na jeszcze póki co zimne wieczory. Poluję teraz na perfumy Laura Mercier o tym samym zapachu - doczekac się nie  moge jak dostane je w swoje szpony :) Nie wiem co mnie tak na pistacje zebrało swoją drogą.

Kobiety lubią ...

No właśnie... lubią czerń? Dzis będąc w kinie ("Szlkana pułapka 5"- kolejny z serii zabili go i uciekł - chociaż nawet się pośmiałam) postanowiłam zwrócić uwagę na to jak dziewczyny w zbliżonym (na oko) wieku do mnie się ubierają - chodzi o kolory. No i padło zdecydowanie na czerń. Czerń w całości lub w przeważającej części. Nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi, chociaż zwracam zazwyczaj uwage na to, kiedy dziewczyna jest fajnie ubrana.
Dziewczyny ściągają czarne kurtki a pod spodem - czarna koszulka, czarny swetr (czy tam sweter - nigdy nie wiem jak jest poprawnie). Sama jestem upośledzona pod względem kolorow w szafie - gdy się ją otwiera jest czarno-czarno-czarno-biel-czarno-czarno... ale to zboczenie zdaje się po Mamusi :) u niej dokładnie tak samo...chociaz musze przyznać, że w lecie troche kolorów wchodzi w gre, ale zawsze w połączeniu z czymś czarnym :) Może to dlatego,że czarny wyszczupla, może dlatego, że elegancki (nawet powyciągany czarny podkoszulek wyglada lepiej niż różowy, pod warunkiem, że jest czarny a nie szaro-sprany) a może dlatego, że blondynki dobrze w czarnym wyglądają.
No tak... kiedyś nawet byłam czarna - chciałam przyciemnić swój świteziankowy blond, wyszedł róż , pokryłam czekoladowym brązem i wyszedł czarny :) Katastrofa - +10 lat jak dla mnie, mocniejszy makijaż konieczny, no i zmiany w garderobie, bo czarna w czarnym to juz jak na pogrzeb. Ruda też byłam - płomienno ruda - garderobe zmieniłam na brązy i zielone, jednak nie na długo. Obydwie z fryzjerką stwierdziłyśmy, że jestem stworzona do blondu.
A to przy okazji muszę się z Wami podzielić kolejną wspaniałą rzeczą- Seboradin - to sprawca mojego jeża na głowie. Seboradin Niger- tak nazywa się szampon i mgiełka do włosów z czarną rzepą. Do tego używam ampułek z tym samym składnikiem. Efekt - moje zakola jak i cala reszta głowy zarosła jeżem. W zakolach pojawiły się włosy, których nigdy wczesniej tam nie miałam - miałam owłosienie jak to mówi moja fryzjerka a'la Myszka Miki :) Z racji tego, iż mam w/w zwierza na głowie nie chcę robić koloru - boję się,że moje włoski nie załapałyby się do sreberek, nie rozjaśniły i wyszłabym z piękną ciemna króciutką koroną na głowie :) Potwierdziła to równiez fryzjerka - trzeba poczekać, aż troszke odrosną. Tak więc postanowiłam , że na razie nie kombinuje i pozostanę przy swoim kolorze jak najdłużej - chciałam zobaczyć jaki kolor będą miały w lecie jak się troszke rozjaśnią. Robię już teraz 4 kuracje ampułkami - zaczęłam gdzieś w sierpniu, robie nieregularne przerwy. Włosy o niebo lepsze, nawet zaczęłam je rozpuszczać, bo pięknie się błyszczą i wyglądają na zdrowe.

Ale wracając do czarnego .... taki był dzis mój czarny-połaczony z niebieskim :)




Zdał by się Rutinoscorbin, bo chyba troche niewyraźa jestem :)
Czekam na informacje jak u Was z kolorami.

środa, 13 lutego 2013

Tak pod św. Walentego - makijaże

Wcześniejszy post o mojej malutkiej metamorfozie, teraz będzie o mojej codziennej przemianie - delikatnej, bo tylko za pomoca makijażu - delikatnie, z pazurem, retro ... może podłapiecie jakiś pomysł na jutrzejszy dzień. Chociaż musze przyznać - irytują mnie różowe, pluszowe pierdoły w sklepach, lizaki w kształcie serduszka i pojedyńcze różyczki, które więdna na następny dzień. Święto fajne dla nastolatek, dla mnie kicz.














Mimo wszystko udanego dnia św.Walentego - nie przejedzcie się miłością :)

Ja kiedyś i ja teraz

Podążając za tematem poprzedniego posta rozwinę temat mojej fascynacji makijażem a co za tym idzie zmian jakich dokonałam w swoim wyglądzie.

Odkąd pamiętam wyraz twarzy miałam raczej smutny (mówię o pozycji spoczynku, nie o momencie kiedy się uśmiechałam :) )- to za sprawą moich mega opadających powiek i beznadziejnego kształtu brwi. Z powiekami stwierdziłam,że częściowo poradzę sobie makijażem (skalpela się boję), a z brwiami trzeba było natychmiastowo coś zrobić. Jakkolwiek bym sie nie wymalowała, wyglądało to tragicznie.

Wyczekałam moment i zakupiłam kupon na makijaż permanentny brwi. Pojawiało sie wiele takich kuponów, ale chciałam wcześniej zobaczyć prace Pań Linergistek (to Panie, które wykonują makijaż). Zazwyczaj wstawione były jakieś zdjęcia z publicznej bazy na google lub żadne.
Jako jedyny, bardzo obszerny katalog ze zdjęciami i to zdjęciami na których widać było świetną pracę, miał Gabinet Różany http://www.gabinetrozany.pl/

Kupon zakupiłam chyba na początku czerwca a makijaż zrobiłam na początku lipca - długo czekałam, ale warto było - kształt i efekt otworzenia oka jest dla mnie bezcenny!

Poniżej zdjęcia jakie robiła Pani Linergistka przed i po zabiegu.



Niesamowite  ile może zrobić oprawa oczu - prawda?
Tak wiem, wiem.... rzęsy to poniekąd też zasługa Pani od makijażu permanentnego.... to Ona w trakcie zabiegu opowiadała mi o specyfiku o nazwie Revitalash. Odżywka do rzęs, którą stosuje się codziennie na noc - robi się kreske jak eyelinerem. Troche nie chciało mi się wierzyć,że aż taki może być efekt,ale poczytałam KWC i zakupiłam. Zaraz po zrobieniu przelewu stwierdziłam,że jest to najbardziej pusty zakup w moim życiu, ale szybko zmieniłam zdanie. Już po 4 tygodniach były pierwsze efekty. Odżywkę stosuję chyba od 14 lipca a zdjęcie na samym dole jest z września. Odżywka przewidziana była na 6 miesięcy,ale ja w dalszym ciągu coś tam jeszcze w buteleczce mam. Niemniej jednak zaopatrzyłam sie już w następną (tym razem wypróbuję XLash), bo nie wyobrażam sobie już oczu bez moich pięknych, długich rzęs.
W przeciwieństwie do sztucznych rzęs - nie musze na nie uważać, mogę je malować, nie mam podrażnionych oczu i nie muszę ich cały czas uzupełniać - kwote można sobie samemu skalkulować.

Po zrobieniu brwi tak jak pisałam wcześniej zabrałam się porządnie za ćwiczenie makijażu. Pierwsze próby to porażka - plama kolorów, zrolowane cienie po 2 godzinach (mam wrażenie,że mam najbardziej wymagające powieki na świecie), kropki z tuszu pod oczami, które po kilku godzinach robily mi efekt pandy hehehe.
Codziennie oglądała, codziennie ćwiczyłam - zdażało się, że jak wypatrzyłam cos fajnego o 1 w nocy to i o 1 w nocy się malowałam.
Tak czy inaczej złapałam bakcyla na całego.
Poniżej zdjęcia moje przed i ..... dłuuuuuuuuuuuugo po...

Przed...


Po...





zdjęcia zrobione w odstępie jakiś 3 lat - zmiany oceńcie same :)

Moja przygoda z makijażem

Tym razem chciałam Wam opowiedzieć jak zaczęła się moja przygoda z makijażem :)

Zacznę może od tego, że odkąd pamiętam malowałam się w jeden monotonny sposób- podkład, puder, tusz i błyszczyk. Czasami zapominałam nawet o pudrze, nie mówiąc o tym,że tonikiem tonizuje się twarz przed kremem a nie traktuje jak żel do mycia twarzy :) Do mementu... no właśnie wtedy wszystko się zaczęło. W czerwcu 2012 byliśmy zaproszeni na wesele. Pomyślałam - tyle dziewczyn korzysta z makijażystek - co mi szkodzi.
Wstąpiłam do Sephory - w weekend kiedy mieliśmy wesele Panie miały szkolenie. Zniechęciło mnie to troche, poza tym Pani robiła problem - dojazd nie , wizyta u niej nie, salon odpada bo szkolenie... nieważne. Przy okazji następnej wizyty udałam się do Inglota- i tu pozdrawiam Panią Magdalene. Ów Pani była tak miła i wcisnęła mnie pomiędzy 3 Panny Młode tego dnia. Umówiona byłam na 10.00. Wzięłam ze sobą jedynie pasek w kolorze miętowym, który miałam zamiar załoyć do kremowego odzienia :) Totalnie nie widziałam co Pani mi nakłada na powieki. Po skończonym makijażu kazała popatrzeć w lustro w przedpokoju, popatrzyłam, wyraziłam dość dobitnie moje zaskoczenie a ona na to "to znaczy, że widać". I tak ma być- wesele to impreza, która zazwyczaj trwa większość wieczoru i nocy niż dnia, więc makijaż powinien byc widoczny (mimo, iże wracałam od niej w ciemnych okularach a w domu stwierdziłam, że ją poniosło). Makijaż byc dokładnie oglądany przez ciotki i Panie obecne na weselu - był widoczny i przetrwał nienaruszony do powrotu do domu.



Zdjęcie może nie najlepszej jakości, ale chciałam Wam pokazać powagę sprawy.
I wtedy tez - w czerwcu - zaczęłam się bardziej interesować makijażem a zwłaszcza makijażem oka. Zaczęłam oglądać jak dziewczyny wykonują makijaż na YouTube oraz obserwować niektóre blogi.
I tak oto w sierpniu zabrałam się za to poważnie - kupiłam pierwszy zestaw pędzli oraz całą mase kosmetyków kolorowych. Do dziś uzbierała się niezła kolekcja, ale już nauczona doświadczeniem i stertą bedziewnych kosmetyków- zanim coś kupię czytam opienie na KWC (www.wizaz.pl  Kosmetyk Wszech Czasów).
Jak się zmienił mój make up od wtedy do dziś w następnym poście.

Zapraszam :)

Mój pierwszy post ever

No tak... zielonego pojęcia nie mam od czego mam zacząć... może od tego,że mam głowe pełną pomysłów co tutaj zamieszczać, ale narazie niesprecyzowane w jaki sposób :) Taki ot galimatias- dokładnie taki jaki mam w głowie. Po krótce- blog będzie głównie dla nas Kobiet - zapracowanych, niepracujących, odpoczywających, wychowujących i każdej innej, która nie zakwalifikowała się do żadnej z grup.
O stworzeniu bloga myślałam już od jakiś dwóch lat, tylko wcześniej miał być w zasadzie stroną tylko i wyłącznie traktującą o Avon'ie i wszystkim co z nim związane.... teraz pomysł uległ modyfikacji. Pomysł jak pomysł... wcześniej zniechęcała mnie cała ta otoczka związana z założeniem bloga- jakie tło, jakie zdjęcia, jakie ustawienia strony- jak już coś założyłam okazało się,że mój system tego nie jest w stanie obsłużyć- cały czas jakieś przeszkody.
Przełom nastąpił wczoraj- na gg odezwała sie moja dawna znajoma (pozdrawiam Monike)... w zasadzie znamy się już 6 lat a nigdy się nie widziałyśmy- poza zdjęciami... nawet zdjęcia na moim ślubie robiła a ja o tym nie wiedziałam :) Połączyła nas firma w której kupiłyśmy suknie ślubne- spotkałyśmy się na forum i tak samo się bałyśmy czy dostaniemy nasze suknie na czas. Ale wracając- odezwała się wczoraj, aby jak to nazwała "wyrazić podziw nad moimi makijażami na FB". Rozmawiałyśmy 3 godziny - Monika pytała ,ja odpowiadałam... po skończonej rozmowie napisała "mam całą karteczkę nazw z naszej rozmowy wynotowaną, więc teraz nic tylko ruszyc na zakupy". Pomyślałam- dlaczego nie... wstałam rano, przy kawie otworzyłam komputer i zaczęłam grzebać za portalami gdzie mogłabym utworzyć bloga. W międzyczasie odezwała się kolejna znajoma (pozdrawiam Asie), która jako kolejna napisała do mnie o tym jak podobają jej się moje makijaże oraz podpowiedź o założeniu blogu :) Dziwy zbieg okoliczności, bo dosłownie 3 minuty wcześniej utworzyłam swój adres.
Tak więc jestem - głównie dla Was i to własnie Was proszę o podpowiedzi o czym pisać, co chcecie wiedzieć i co Was interesuje.

Zapraszam :)