środa, 17 grudnia 2014

DIY - ozdoby świąteczne - Choinki

Kolejne ozdoby jakie robiliśmy z Olem na kiermasz szkolny - ale i dla Przyjaciół oraz Rodziny - to choinki ze wstążek. 

Do przygotowania choineczek potrzebujemy:


1.Materiałowych tasiemek - największy wybór w pasmanterii, ale dostaniemy je również w Empiku oraz Rossmannie
2. ostre nożyczki
3. Szpilki
4. centymetr
5. stożek ze steropianu 





Tniemy wszystkie tasiemki, wstążeczki, kokardki na 5-cio centymetrowe paseczki.




Następnie zaczynając od dołu stożka przypinamy każdą kokardę złożoną na pół dwoma szpileczkami.




I tak rząd za rzędem ...




i kolejne ...




i kolejne, kolejne, aż do samego szpica 

 


Jako kokardkę wykorzystałam jeden kawałek wstążeczki




Robimy tak jak nam się podoba :)



















Aktualnie jestem w trakcie robienia jeszcze jednej ze specjalnym przeznaczeniem - wkleję jutro :)

skończyłam :) Choinka na konkurs mikołajkowy do szkółki piłkarskiej Ola :)



 

Tymczasem ...

Ja już swoje robótki na ten rok raczej zakończyłam, a jeżeli Wam się nie bardzo chce, nie macie czasu, pomysłu lub po prostu nie macie zdolności manualnych - zapraszam do odwiedzenia bloga mojej Siostry, który być może Was natchnie, zachęci a na pewno wprowadzi w nastrój świąteczny :) 
Zapraszam do polubienia i obserwowania Magical Atelier :)

Dobrej nocy !


 









wtorek, 16 grudnia 2014

DIY - Ozdoby świąteczne - Sówki

Nie macie pomysłu na ozdoby świąteczne - proszę bardzo. 
Inspiracje znalazłam oczywiście w internecie, sama (z Olem) wprowadziłam kilka zmian :) Z Olem - bo to jego sprawka - wmanerwrował mnie w jakieś kiermasze szkolne :)

Postawiliśmy więc na sowy ...
Do przygotowania ozdób potrzebujemy

1. Brystolu w dowolnym kolorze - 2 kolory (my mieliśmy zielony i biały)
2. Papier kolorowy
3. Taśma dwustronna
4. pistolet na klej na gorąco
5. Spray złoty lub srebrny (dostępne w Emiku)
6. Brokaty (również z Empiku)





Nie mam niestety zdjęć jak zaczynałam robić (a nie jestem w stanie już wskrzesić starego komputera), więc wybaczcie, ale pokrótce opiszę jak przygotowywaliśmy korpus sowy.
Wycinaliśmy z zielonego brystolu prostokąty 14 cm x 9 cm, robiliśmy dziurkaczem dziurki na każdym dłuższym boku, sklejałam boki gorącym klejem dodatkowo je związując tasiemką w kolorze złotym. Tasiemki na wysokości głowy sowy zostawiłam długie, aby służyły do powieszenia na choince. Te na dole przycięłam na króciutko.
Następnie zaginałam górę i dół, aby nadać kształt jak powyżej.
Powycinałam sobie wszystkie możliwe elementy, które miałam zamiar później przyklejać, aby wszystko sprawnie szło.




Mogę Wam powiedzieć z doświadczenia, że nie warto kupować pistoletu typu KRZAK za 30-40 zł, bo to pieniądze wyrzucone w błoto. Kupiłam i po jednym użyciu i mega nerwie rzuciłam w kąt - pistolet nie nagrzewał się do wystarczającej temperatury i wyciśnięcie z niego kleju graniczyło z cudem - nie mówiąc o spuście, który prawie złamałam :)
Taśma dwustronna może być zwykła ale za to nożyczki do niej nie najwyższej klasy, bo strasznie je obkleja.







Na wszystkie "piórka" sowy ponaklejaliśmy kawałki taśmy dwustronnej.




Oczka posklejaliśmy do kupy (białe kółko troszkę większe od "piórka", czarne troszkę mniejsze a biały środek to odpadek z dziurkacza :) )





Następnie poprzyklejaliśmy wszystko jak na załączonym obrazku. Oczy klejem, bo fajnie odstawały wtedy.





Następnie klejem doklejaliśmy skrzydełka.





Jak poniżej - zarzuciliśmy chusteczkę na głowę i pryskaliśmy sprayem po czym od razu sypaliśmy delikatnie brokatem.





Po koloryzacji przyklejaliśmy noski wycięte z papieru kolorowego.




I tak powstała nam rodzina sów :)











W kolejnym poście znajdziecie pomysł na choineczki ze świątecznych wstążek :)

Dajcie znać czy Wy też robicie ręcznie jakieś ozdoby!!!




środa, 26 listopada 2014

ZIAJA - Liście Zielonej Oliwki - Oliwka do mycia ciała i twarzy

Byłam wczoraj w aptece ... zerknęłam nieopatrznie w złym kierunku i zobaczyłam ją ... wołała do mnie :)
Przedstawiam poniżej ...





Pomyślałam - może nie będę już musiała robić swoich mikstur do mycia twarzy ... ale po kolei ...

Cena - ok.17 zł za 270 ml

Skład i obietnice producenta poniżej :






Wieczorem ochoczo przystąpiłam do zmywania makijażu - jak zawsze olejami ... w trakcie chciałam podglądnąć jak się sprawa ma ... oczywiście nie doczytałam OMIJAĆ OKOLICE OCZU!!! Podejrzewacie co mogło się stać - w sumie dla mnie jak jest napisane do mycia twarzy ... to niby do czego oczy należą - do szyi? Żeby nie napisać inaczej :)
Oczy mnie pieką do dziś, ograniczoną mocno widoczność miałam przez dwie godziny a dziś dalej tak jakoś za mgłą ... czerwone całe białka :(
Nie zmienia to faktu, iż makijaż został zmyty fantastycznie - razem z barierą ochronną skóry! Skóra po oliwce była bardzo spięta, trochę wysuszona. Zapach nieszczególny :( Nie utrzymuje się na skórze.
Dziś postanowiłam użyć jej jako żelu pod prysznic - i tu jest OK, chociaż szału nie ma. Kolor ciemno żółty, konsystencja tępa, oleista - znacznie lepsza po połączeniu z wodą - wtedy się pieni. Dobrze myje ciało, nie zostawia tłustego filmu, w całości się spłukuje. Jeżeli szukacie produktu, który w 100% usunie zanieczyszczenia z Waszego ciała to polecam - zmywak niezły, ale czy nawilża? Sprawa sporna.

Ja tam dziś już swoimi olejami demakijaż robiłam :) O moich miksturach TUTAJ

Dajcie znać czy używałyście ... ciekawa jestem bardzo.



poniedziałek, 24 listopada 2014

Mój naturalny sposób na przeziębienie


Jak w tytule ... dziś na Fanpage'u pokazałam Wam zdjęcia słoika z zawartością ... zawartością syropu, który dla nas robię - pijemy zarówno profilaktycznie jak i w razie choroby.




Żałuję tylko, że nie zrobiłam go wcześniej, bo Fifek zdążył się już rozchorować. 
Przepis na syrop znajdziecie w sieci - każdy w zasadzie taki sam z takim samym dawkowaniem... żebyście nie musieli szukać wprowadzam go i ja :)

SKŁADNIKI :
10 ząbków czosnku - koniecznie polskiego
szklanka soku z cytryny (u mnie weszły 4 sztuki. Żeby się lepiej wyciskało cytrynę wcześniej roluj dłonią po stole :) )
szklanka miodu 

PRZYGOTOWANIE
Banalnie proste - Do wyparzonego słoika wlewamy miód, dodajemy sok z cytryny i przeciśnięty przez praskę czosnek. Dokładnie mieszamy, zakręcamy i na trzy dni do lodówki.
NIE przecedzamy !

Po trzech dniach możemy zacząć go "używać".

DAWKOWANIE:
Dorośli - profilaktycznie - 1 łyżka raz dziennie
             w przypadku choroby - 1 łyżka co 4 godziny

Dzieci - profilaktycznie - 1 łyżeczka raz dziennie
           w przypadku choroby - 1 łyżeczka co 4-6 godzin


Czosnek ma właściwości bakteriobójcze, wirusobójcze oraz grzybobójcze. Jest naturalnym antybiotykiem - od zawsze - zapewne niektórzy z Was pamiętają smak ciepłego mleka z masłem, miodem i czosnkiem - wtedy trauma - dziś lubię ten smak :)

Jeszcze słówko o miodzie - jaki wybrać 

Miód spadziowy - spadź z drzew iglastych leczy nieżyty górnych dróg oddechowych, zwiększa odporność,  leczy schorzenia stawów i układu nerwowego. Ma działanie przeciwzapalne oraz wykrztuśne, dobrze wpływa na przeziębienia, jak i poważniejsze choroby, jak choćby zapalenie płuc. Spożywanie tego gatunku miodu także dobroczynnie wpływa na serce i układ krwionośny poprzez działanie przeciw miażdżycowe. 

Miód lipowy - idealnie leczy przeziębienie, kaszel, gorączkę. Ułatwia zasypianie dzięki działaniu uspokajającemu. Ma działanie wykrztuśne, co jest pożądane w przypadku infekcji gardła. Również w przypadku zwykłego przeziębienia spisuje się idealnie, dzięki działaniu napotnemu. 

Miód malinowy - Ma działanie przeciwgorączkowe, napotne. Stosowany w nieżycie żołądka i jelit, niedokrwistości i zapobiegawczo miażdżycy. Jest o smaku kwaskowatym i zapachu malinowym :)

Miód gryczany - zalecany przy nieżytach górnych dróg oddechowych. Polecany jest bardzo często w leczeniu niedokrwistości. Zawiera dużą ilość żelaza i innych pierwiastków pozytywnie wpływających na nasze zdrowie. Żelazo zawarte w miodzie gryczanych jest w pełni przyswajalne przez organizm w przeciwieństwie do żelaza zawartego na przykład w mięsie. Dodatkowo miód taki może być znakomitym dodatkiem do kawy. Bardzo wiele osób bowiem stosuje go zamiast cukru. 

Miód akacjowy - jego składniki działają osłonowo na żołądek i chronią przed nadmierną ilością kwasów trawiennych. Działa zapobiegawczo przeciw tworzeniu się kamieni w organizmie. Posiada właściwości moczopędne. 




P.S. Jeżeli dodajecie miód do herbaty, pamiętajcie o tym aby nie dodawać go do wrzątku! Zarówno miód jak i witamina C z cytryny tracą swoje właściwości pod wpływem tak wysokiej temperatury. Tak więc - czekamy aż temperatura trochę spadnie i dodajemy łyżeczkę miodu :)

Dajcie znać czy też macie jakieś swoje sprawdzone przepisy :)




środa, 5 listopada 2014

Lidl Deluxe

Dziś spontaniczny post o jedzeniu - o pysznym jedzeniu. Nie ukrywam, że lubię bardzo robić zakupy w sklepach typu Biedronka czy Lidl. Zawsze piękne i świeże owoce i warzywa, zawsze ciepłe i chrupiące pieczywo, ciekawe i inne produkty do domu i dla dzieci.

Uwielbiam kiedy w Lidlu pojawiają się produkty Deluxe - niedrogie, smaczne, świeże. Dziś przybliżę Wam kilka z moich ulubionych.

Po lewej Tortelloni - pierożki z nadzieniem ze szpinakiem i serem Ricotta. Po prawej przedstawiam pierożki z nadzieniem z sera Ricotta oraz pieczarek (53%) i borowików (19%). 
Obydwa przypadki wystarczy wrzucić na mocno osoloną wodę i gotować 6-7 minut ;)




Sacchettini - Pierożki z pieczarkami i wsadem truflowym oraz kolorowy makaron świderki - uwielbiany przez dzieci. 




Coś co często zabieram ze sobą do pracy. Łosoś wędzony z pieprzem - jem go solo lub z mieszanką sałat, melonem i co tam mam w lodówce ;)
Ser jest dojrzewający - łagodny (jest też wersja pikantna), miękki jak masełko, delikatnie "zajeżdżający" skarpetą - ale tylko delikatnie ;) całość zamknięta w brunatną skórkę. Ja kupuję wersję w plasterkach ale widziałam też w kawałku w kształcie klina.




Przyprawa do pieczeni z estragonem (cudnie pachnie i jest również przyprawa z jabłkiem do kaczki!!! ) oraz "przyprawa" do kawy z czekoladą i cynamonem - wszystko zamknięte w estetycznych puszeczkach. W butelce olej pistaciowy - mniam !!!!




Strucle  marcepanowo - maślane z rodzynkami (48% marcepanu) i moja ulubiona przekąska - migdały.




Na koniec coś mega pysznego - jak widac Tiramisu - od razu pięknie podane, nie trzeba się męczyć z przekładaniem ;) i kandyzowane kawałki pomarańczy w czekoladzie - palce lizać !!! GRZESZĘ ;)




Dajcie znać czy też zaopatrujecie swoje lodówki w takich sklepach czy wolicie wielkie supermarkety z wielkim wyborem.






wtorek, 28 października 2014

Kaki szaron - mój tajemniczy owoc, moje nowe odkrycie

Tak więc zagadka rozwiązana - owoc, który od rana próbujecie na moim Fanpage odgadnąć to KAKI.




Owoc ma kilka nazw KAKI, SZARON, PERSYMONA, HURMA WSCHODNIA, HEBAN WIŚNIÓWKA.
Wyglądem przypomina pomidora, skórkę ma taką troszkę grubszą niż śliwka, miąższ kolorem przypomina dynię, konsystencją brzoskwinię. W smaku bardzo słodki i soczysty. Nie ma pestek.
Do zjedzenia natychmiast powinniśmy wybrać owoc jak najbardziej miękki z gładką skórką, koniecznie z zieloną gałązką. Im bardziej czerwony tym lepszy.
Przechowujemy go w lodówce.

Owoc kaki przywędrował do nas ponoć z Chin, chociaż ja kupując go w Carrefourze wyczytałam, iż jest z Hiszpanii ;) Jest bogaty w witaminę A, C i błonnik. Zawiera również przeciwutleniacze oraz fitozwiązki  przeciwrakowe. Osoby, które mają wysoki poziom cholesterolu również mogą się zaznajomić z powyższym osobnikiem :) Wyciąg z kaki (persymony) hamuje rozwój komórek białaczki i wywołuje ich apoptozę (zaprogramowaną śmierć komórkową). 

Owoc kaki jest bardzo słodki,ale i uwaga - kaloryczny - 100 g zawiera 70 kcal, 0,58 g białka, 0,19 g tłuszczu oraz 18,59 g węglowodanów.

Owoc można wykorzystać do sałatki owocowej (idealnie nadaje się na zimne dni, żeby dostarczyć organizmowi potrzebnych kalorii i witamin, bez jedzenia ciężkich potraw), jako dodatek do lodów, można z niego zrobić drzem, można je jeść suszone i kandyzowane.

















Do dekoracji tez będzie się nadawał, bo pięknie wygląda po przekrojeniu :)

Jutro jadę po kolejne sztuki - wczoraj kupiłam tylko jedną na spróbowanie.


Dajcie znać czy jadłyście - a może macie jakieś wypróbowane przepisy z wykorzystaniem tegoż owocu?



niedziela, 5 października 2014

Higiena pracy wizażystki








Piorąc dziś po zajęciach pędzle pomyślałam, że może warto napisać post na temat higieny w pracy wizażystki - być może niektórym z Was otworzy on oczy na to, na co powinnyście zwracać uwagę korzystając z usług powyższych :)

Namber łan - CZYSTE RĘCE
Zanim wizażystka przystąpi do pracy winna umyć/zdezynfekować ręce.

Namber tu - CZYSTE PĘDZLE
Czyste i zdezynfekowane! Jeżeli wizażystka jedzie na kilka makijaży pod rząd powinna mieć kilka pędzli do podkładu i ust (lub za każdym razem po makijażu go myć). Możemy się również zaopatrzyć w jednorazowe gąbeczki do makijażu i puszki do pudru. W przypadku innych pędzli, bezwzględnie powinno się je dezynfekować przed każdym użyciem. Do dezynfekcji można użyć np.Skinseptu lub tym podobnych specyfików.

Namber fri - SCHLUDNE UBRANIE
Pod słowem schludne mam na myśli czyste, nie przeszkadzające w pracy - spadające ramiączka, obszerne swetry itd tylko ją utrudniają. Profesjonalnie wyglądamy w czarnym ubraniu.

Namber for - ZAPACH
A w zasadzie jego brak - mam tutaj na myśli zapachy typu cebula, czosnek, kiełbasa wiejska lub najgorszy z najgorszych papierosy!! Mycie zębów przed pracą, guma miętowa, odświeżacz - cokolwiek byle zapach z ust był do zniesienia. Zapach papierosów tyczy się również dłoni. Nie powinnyśmy używać również mocnych perfum - nie każdy musi je lubić - a nie daj Boże dostanie bólu głowy :)

Namber fajf -  PAZNOKCIE
Czyste, zadbane i w zasadzie powinny być krótsze niż dłuższe coby Pani oka nie wykoleć.

Namber six - PORZĄDEK W KUFRZE
Jeżeli wizażystka otwiera kufer a tu birszmarsz to nie wróży naszej twarzy zbyt dobrze. Długie szukanie produktów w bałaganie, produkty brudne (zwróćcie uwagę na wnętrze paletek), porozrzucane pędzle - to nie w tym zawodzie. Jeżeli kosmetyki mają swoje miejsce a pędzle schowane są w pasie/innym opakowaniu - wizażystka prawdopodobnie wie co robi a Ty jesteś w dobrych rękach :)

Namber sewen - HIGIENA UŻYWANIA KOSMETYKÓW
Szpatułka - to najważniejszy przyrząd wizażystki. Szpatułką nabieramy kremowe podkłady (kompakty, sticki, paleta szminek, korektory) , przenosimy je na zewnętrzną stronę dłoni i dopiero z dłoni na pędzel/palec. W ten sam sposób postępujemy ze szminką, kremem, różnymi bazami i wszystkim innym co jest konsystencji kremowej. Kredkę do oczu/ust możemy spokojnie przed użyciem zdezynfekować/zastrugać/zetrzeć o chusteczkę higieniczną. Błyszczyk nakładamy na zewnętrzną stronę dłoni, następnie pędzelkiem na usta. Btw nie mogę patrzeć na kobiety w drogeriach, które malują się szminkami/błyszczykami prosto z opakowania!

Namber ejt - DOTYK
Brzmi jak ZŁY DOTYK BOLI :) Ale tak - nie każda Klientka życzy sobie, abyśmy produkty nakładały palcami/dłońmi. Dlatego też należałoby wcześniej o to zapytać. Profesjonalnie jest, aby malując powiekę podnosić ją za pomocą wacika - nie bezpośrednio palcem - pozwoli to też uniknąć rozmazania cienia. A szczytem nieprofesjonalizmu jest ...


zdjęcie znalezione w internecie
No wyobraźcie sobie, że macie piękną fryzurę na imprezę a tu Pani nam rękę na czoło/włosy i po fryzurze :)


Namber najn - JEDNORAZOWE PRODUKTY
Patyczki do uszu (służące do korekty makijażu), waciki kosmetyczne, jednorazowe grzebyczki do tuszowania rzęs, jednorazowe pacynki do nakładania błyszczyków - wszystko powinno być schowane w woreczkach lub odpowiednich opakowaniach.

Namber ten - WYWIAD
To coś od czego powinno się zaczynać spotkanie z taką osobą - winna się zapytać: jaki mamy typ cery (sucha, tłusta, mieszana, odwodniona itp), czy jesteśmy na coś uczulone, jak wygląda nasz codzienny makijaż (żeby nie zrobiła bordowych ust, kiedy na co dzień nosimy jasnoróżowy błyszczyk). Klienta również nie powinna bać się zadawać pytania i spoglądać w lustereczko w każdym etapie makijażu - coby na końcu zaskoczenia nie było.


Jeżeli ten post wyda Was się przydatny dajcie znać w komentarzu.





wtorek, 16 września 2014

DETOCELL ACADEMY - morderczy trening Ewy Chodakowskiej

Dziewczyny - pisze na gorąco - tuż po treningu, jeszcze mokra i sapiąca, póki jeszcze nie dotarło do mnie czy żyję czy umarłam :)





Mowa tu o powyższym treningu. Jest to trening Ewy Chodakowskiej stworzony dla Detocell Academy. Najkrótszy chyba jaki kiedykolwiek ćwiczyłam (jeżeli mówimy o pełnym treningu - rozgrzewka - trening - cool down - Ewy)....
Trening składa się z 5 rund, każda po dwa ćwiczenia x 2 . Rundy i pary ćwiczeń przeplatane są MORDERCZYM cardio - sprint, podskoki na boki, skakanka ... wszystkie cardio trwają pełną minutę. Ćwiczenia po 2 x 30 sekund i znów minuta cardio..... Dziewczyny - w trzeciej rundzie myślałam, że umieram ! Czwarta troszkę lżejsza - zresztą zauważyłam, że w każdym treningu Ewy 4. runda jest zawsze lżejsza - zwróćcie uwagę :)

Trening dla Detocell jest z przeznaczeniem raczej dla zaawansowanych i radzących sobie dobrze z oddychaniem - łatwo o zadyszkę ... i dla tych cierpiących na brak czasu - używając go jako wymówki na brak treningu !
30 minut - kompletny ŚWIETNY trening!

Bardzo, bardzo polecam - dostępny jest dla wszystkich na You Tube :)

Do następnego!

P.S. Zamówiłam aparat - będzie ruch na blogu - obiecuję :)


sobota, 9 sierpnia 2014

Wyniki Konkursu i Nowy Konkurs :)

Postanowiłam, że obiecałam to dotrzymuję słowa ... spięłam się I oto jestem z wynikami zakończonego konkursu oraz z całkiem nowym.

Będzie bardzo krótko, ale jak wiecie nie mam za wiele czasu.

Przypominam zakończony już konkurs





W drodze losowania - po sprawdzeniu warunków udziału nagrody wygrywają:

1. Torebeczka dla małej damy

                               ALEKSANDRA KONECKA

2. Sówkę zawieszkę

                               PAULA KOT

Gratuluję i czekam na Wasze adresy (3 dni ) w wiadomości prywatnej.
Jeszcze raz dziękuję firmie TITU za pomoc w zorganizowaniu konkursu oraz nagrody :)



NOWY KONKURS

Mam do rozdania dwa zestawy kosmetyków. Kosmetyki są kupione przeze mnie, nie są sponsorowane, zapłaciłam za nie z własnej kieszeni.






Zasady konkursu proste :

Jeden z zestawów wygra osoba, która skutecznie poleciła stronę DREAMPACKET najwiekszej ilości osób

Drugi zestaw wygra nowa osoba, która dołączy do naszego grona :)

Nowe osoby, które polubią moją stronę proszone są o oznaczenie w komentarzu (na Fanpage) TUTAJ osoby z której polecenia przybywają. 
Możecie również tutaj napisać, kto zachęcił Was do polubienia mojej strony. Jednak albo tutaj albo na FB ;)

Należy udostępnić i polubić zdjęcie konkursowe TUTAJ :)

Mam nadzieję, że zrozumiałe. Jeżeli nie, proszę o pytania.

Zbliżenia zestawów




Skład zestawu:
- odżywka w sprayu do włosów Avon
- spray utrwalający makijaż Avon
- mega shine top coat od Golden Rose
- rozświetlacz w sztyfcie/kremie z KIKO
- bananowy lakier do paznokci
- poczwórny cień do powiek Avon
- podwójny cień do powiek Oriflame
- podwójny cień do powiek Bourjois
- brązowa kredka do oczu Jumbo NYX



Skład zestawu:
- żółty lakier do paznokci Yves Roche
- baza pod lakier Miss Sporty
- pojedynczy cień do powiek Vipera
- pojedynczy cień do powiek NYX
- podwójny cień do powiek Avon
- brązowa kredka do oczu Jumbo NYX
- krem BB Eveline
- odżywka do włosów w sprayu Avon
- peeling do ciała Avon

Pierwszeństwo wyboru zestawu będzie miała osoba, która poleci największą ilość znajomych. Skutecznie poleci, oczywiście :)


Jeszcze taka mała dygresja nt poprzedniego konkursu - przeraża mnie ilość konkursów w jakich bierzecie udział - jak Wy to później ogarniacie? 2 minuty przewijam oś czasu i jestem dopiero 15 h wstecz na osi czasu - zanim doszłam do 1 sierpnia .... okazało się, że Pani zapomniała udostępnić zdjęcia.... Następna Pani podobnież ... 15 minut szukania na osi czasu - wchodzę w POLUBIENIA - 3500 !!!! I znajdź się tu człowieku :)
Szacunek Dziewczyny jeżeli to ogarniacie :)

Życzę powodzenia w konkursie i do "zobaczenia" za dwa tygodnie!


P.S. Opiszę Wam zestawy dokładniej później :)





środa, 30 lipca 2014

Planeta Organica Maska do włosów zniszczonych



Mam póki co niewielkie doświadczenie z kosmetykami naturalnymi - dopiero niedawno zaczęłam przygodę.
Przy okazji ostatniej wizyty w mojej już ulubionej drogerii PIGMENT zaoparzyłam się w maskę do włosów znizczonych firmy Planeta Organica.
Maska z minerałami z morza martwego z przeznaczeniem do włosów zniszczonych - bo takowe teraz posiadam.


Cena - ok. 30 zł za 300 ml

Skład:
Aqua enriched with Dead Sea Salt Minerals,
Cetearyl Alcohol,
Olea Europaea Fruit Oil* (organiczna oliwa z oliwek),
Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej z makadamii),
Behentrimonium Chloride,
Cetyl Esters,
Cetrimonium Chloride,
Bis-Cetearyl Amodimethicone,
Aminopropyl Phenyl Trimethicone,
Panthenol,
Glyceryl Stearate,
Cyclopentasiloxane,
Hydrolyzed Wheat Protein,
Bees Wax (pszczeli wosk),
Tocopheryl Acetate,
Parfum,
Hydroxyethylcellulose,
Benzoic Acid,
Dehydroacetic Acid,
Benzyl Alcohol,
Citric Acid


Składniki aktywne - tym samym obietnice prodcenta :
Sól z Morza Martwego –  uniwersalny kosmetyk. Pomaga pozbyć się wielu uporczywych alergii skórnych, niweluje zmiany łuszczycowe, znakomicie radzi sobie z atopowym zapaleniem skóry, rozprawia się z nawracającym cellulitem.  Sprawia, że skóra jest jędrna i elastyczna, niesamowicie gładka, zregenerowana i odżywiona. Sól z Morza Martwego oraz minerały, które są w niej zawarte (m.in. potas , magnez, wapń, jod, brom, fosfor, siarka)  mają doskonały wpływ na naszą skórę – dlatego jest to substancja o charakterze terapeutycznym stosowana do walki z problemami skórnymi. Sól z MM ma  silne działanie detoksykujące – tzn. oczyszcza  nasz naskórek poprzez regulację gospodarki wodnej. To dzięki temu kąpiele z solą, peelingi i nacierania doskonale radzą sobie w terapii antycellulitowej, przy walce z nadmierną otyłością oraz przy klasycznym opuchnięciu nóg, usprawnia  mikrocyrkulację – ma pozytywny wpływ na przepływ krwi w drobnych naczyniach krwionośnych, poprawia ujędrnienie skóry- poprawia jej napięcie oraz wspomaga odbudowę naskórka i wzmocnienie jego funkcji, reguluje wydzielanie łoju – czyli doskonale wspomaga leczenie łojotoku, trądziku i różnego rodzaju wyprysków, posiada właściwości antybakteryjne – pozytywnie działa na skórę dotkniętą różnego rodzaju schorzeniami dermatologicznymi, przyśpiesza również gojenie mikrourazów.
Sól z MM  jako jedyna bogata jest w jony magnezu, który mają silne działanie wiążące wodę. Zatrzymują ją w najgłębszych warstwach skóry, tym samym zapewniając prawidłowy poziom nawilżenia przez całą dobę.


Organiczna oliwa z oliwek - zawiera16 podstawowych aminokwasów, które są niezbędne włosom i skórze. Odżywia włosy, czyniąc je jedwabistymi, gładkimi i błyszczącymi.


Olej z orzeszków makadamii -  zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, składniki mineralne, witaminy A, B, E oraz lecytynę. Niezwykle pomocny w pielęgnacji suchych i łamliwych włosów Posiada filtr przeciwsłoneczny, co dodatkowo chroni włosy przed promieniami UV. 


Pszczeli wosk z róży damasceńskiej - tworzy niewidoczną ochronną błonę, chroniąc włosy przed negatywnym oddziaływania zewnętrznych czynników.




Sposób użycia:
Newielką ilość maski nanosimy na wilgotne, umyte włosy i skórę głowy, pozostawiamy na 10-15 minut, następnie zmywamy ciepłą wodą.

Konsystencja:
Bardzo gęsty krem -jak masło z Ziaji. Zapach - bardzo intensywny, może drażnic - przypomina troszkę jakiś taki szaletowy i długo utrzymuje się na włosach. Kolor różowy :)

Jednak nie zapach jest tutaj najważniejszy a stan włosów po użyciu produktu. Włosy już przy spłukiwaniu odżywki (bardzo gęstej odżywki) są gładkie, śliskie i się błyszczą. Jest jednak wrażenie, że włosy są niedokładnie spłukane - takie ciężkie w dotyku - mylne wrażenie - włosy po wysuszeniu są pięknie lśniące - pięknie odbijają światło, lekkie, sypkie, odżywione. Przy regularnym stosowaniu (stosuję ok. 2 miesiące  , 2 razy w tygodniu), można zauważy znaczną poprawę włosów. Maska jest bardzo wydajna - użyłam jej ok.10-12 razy a jest jeszcze połowa (swoją drogą nie rozumiem recenzji wydawanych po dwukrotnym użyciu produktu - zawsze może się okazac, że po czwartym nas uczuli :) ) 
Odżywka jest bardzo bogata w składniki, bardzo odżywcza, dlatego nie polecałabym jej do włosów zdrowych - może obciążyc i "zepsuc jej opinię" :)

Podsumowując - świetna maska do włosów zniszczonych. Super "na wyjście", ponieważ efekt jest natychmiast po użyciu a po dłuższym stosowaniu efekt jest długotrwały - włosy są "naprawione". Cena adekwatna do jakości i wydajności - bardzo polecam!

Dajcie znac czy używałyście.



poniedziałek, 30 czerwca 2014

ORGANIQUE Mydło Savon Noir





Mydło Savon Noir to kolejna rzecz z firmy Organique, którą chciałam Wam przybliżyć.

Kupiłam na wagę - za 100 g zapłaciłam ok.15 zł.




 
Skład:
Czarne oliwki
Olej z oliwek

Obietnice producenta:
Savon Noir to naturalne mydło roślinne wytwarzane tradycyjnymi metodami w Maroku z czarnych oliwek i oleju oliwnego. Posiada delikatne właściwości eksfoliujące, natłuszczające i nawilżające. Savon Noir jest bardzo wydajne, dobrze tolerowane nawet przez wrażliwą skórę. Można go łączyć z innymi składnikami naturalnymi: glinka Ghassoul, olejkami roślinnymi i olejkami eterycznymi. Produkt stosowany raz w tygodniu zapewnia gładką, jedwabistą i miękką skórę.
Z przeznaczeniem do skóry suchej i wrażliwej.

Sposób użycia:
Nanieść cienką warstwę na suchą twarz lub ciało. Zwilżyć dłonie i masować do pojawienia się piany. Spłukać. Można po pojawieniu się piany poczekać 10-15 minut i mamy wtedy efekt peelingu enzymatycznego.

Konsystencja:
Śmierdzącego, ciągnącego się smaru. Można go porównać z rozrzedzonymi misiami Haribo :) Walory zapachowe do najlepszych nie należą. Zapach bardziej przypomina rybę niż oliwki.

Smar, smar, smar bardzo specyficzny. Trzeba umieć się nim posługiwać, żeby nie zrazić się od pierwszego użycia.
Z nim jest tak, że albo się go pokocha albo znienawidzi. Warto kupić go więc  na wagę - w razie gdyby jednak okazało się, że nie jest to nasz ulubieniec.
Mydło należy używać najlepiej tak jak w opisie, ponieważ z mokrej skóry zjeżdża. Absolutnie należy omijać okolice oczu!!! Piecze jak cholera - i to nie przez chwilkę - przez dłuższą chwilkę.
Czy katorga przy pierwszych chwilach mycia jest warta zachodu? - musi ocenić każda z Was, bo czytałam wiele zachwytów nad tym produktem. Ja napiszę swoją opinię.

Savon noir bardzo dobrze oczyszcza twarz, jest jak peeling enzymatyczny. Nie wydaje mi się jednak, aby mydło to nadawało się do skóry suchej, ponieważ ja mam po nim bardzo ściągniętą skórę twarzy i taką "piszczącą" - wiecie o co mi chodzi mam nadzieję. Po zmyciu ze skóry piszczącej zamienia się w przesuszoną. Skóra jest rzeczywiście bardzo dobrze oczyszczona i gładka,ale nie kosztem takiego spięcia chyba. U mnie pojawiło się również uczulenie na szyji i dekolcie w, które wygląda troszkę jak poparzenie.
Po wymyciu ciała, skóra na nogach swędzi niemiłosiernie. Jakby obdarta z wszystkich warstw ochronnych.

Podsumowując - ani zapach,ani konsystencja mnie nie oczarowały :( Oczyszcza skórę, ale według mnie za bardzo. Być może skóra tłusta potrzebuje takich atrakcji - moja mieszana nie za bardzo.
Cena do atrakcyjnych też nie należy - trzeba pamiętać, że to jednak mydło. Skusiłam się na nie tylko dlatego, że kiedyś kupowałam je w Mydlarni św. Franciszka - jednak było o zapachu różanym i zdecydowanie rzadsze - nie powodowało u mnie uczuleń.

Dajcie proszę znać czy używacie, czy używałyście - może ja coś źle robię?