sobota, 23 listopada 2013

Beautyblender - RECENZJA







Aż mi wstyd, że w listopadzie nic dla Was jeszcze nie skrobnęłam :(
Ale tak jest - natłok zajęć, dzieci chore, wyjazdy no i skleroza a może i trochę lenistwo :) 
Nie nadrobię już wszystkiego ,ale obiecaną recenzję wstawiam :)

Recenzję Beautyblendera przedstawię może w formie porównania z gąbeczkami ogólnodostępnymi na Allegro czy też w drogeriach Natura.

Zacznę może od tego ,że zawsze się zarzekałam, iż nie dam za zwykłą gąbkę do podkładu 80 zł - ta z Natury kosztuje 25 zł.... No i nie dałam, bo kupiłam ją w promocji za 60- kilka :) - już z przesyłką. Zamówiłam kolor czarny - ta z Natury różowa.

Czy oprócz ceny się różnią? TAK, różnią się i to sporo!

Czekałam na nią ok.tygodnia - po otworzeniu przesyłki trochę się zdziwiłam - jajeczko wielkości połowy jajka kurzego :) Dopiero po namoczeniu osiąga rozmiar porządnego jaja, dobrze "siedzącego" w dłoni. 
Gąbka Naturowa (tak ją będę nazywać) sucha jest niewiele mniejsza od wilgotnej.


Gąbka namoczona vs sucha



Struktura - Naturowa jest maga zbita, lateksowa (rzekomo miała być bez) z gładką powierzchnią, ciężką do wymycia. Oryginał (na 100% bez lateksu) ma dość spore pory i bez problemu można ją ścisnąć między palcami w taki sposób, że palce się stykają - Naturową ściśniemy tylko troszkę. Zalety struktury jajeczka oryginalnego odczuwamy przy namaczaniu gąbek - oryginalna ma na tyle duże dziurki, że zajmuje to 5 sekund - przy zwykłym jaju woda ma utrudnione zadanie i zajmuje to znacznie dłużej - trzeba chwilkę popompować dłonią, żeby ją porządnie namoczyć.

Nakładanie podkładu - oryginałem - sama przyjemność. Przy nakładaniu podkładu gąbeczką Naturową mamy uczucie jakbyśmy robiły to piłeczką do tenisa :) Różnica jest ogromna! Mimo, iż wcześniej uważałam, że ta zwykła jest super :) Wbrew pozorom na wystemplowanie całej twarzy oryginałem potrzebuję tylko jednej pompki podkładu - Naturową dwie, do dwóch i pół (ta pochłania podkład nie zostawiając go na twarzy). Różne są również odgłosy przy nakładaniu podkładu - oryginał daje nam taki dziwny dźwięk piany (jakkolwiek to brzmi) a Naturowa kauczukowej piłki.
Jeżeli nakładamy dwie warstwy produktu na twarz - gąbka Naturowa "zbiera" nam pierwszą warstwę, natomiast oryginałem bez problemu zrobimy mocniejsze krycie. 

Pranie - ta sama historia co z namaczaniem - gdy na oryginał nakładam mydło w płynie i wmasowuję, mydło tworzy piękną pianę, która chowa się pomiędzy dziurkami a przy ściśnięciu wychodzi razem z resztami podkładu maksymalnie oczyszczając nasze jajo. W przypadku gąbeczki Naturowej mydło nie tworzy piany i myjemy tylko wierzchnią warstwę a podkład pozostaje głęboko w środku :( Poza tymi mankamentami gąbka Naturowa popękała mi na szerszej stronie a po wyschnięciu jest meeeega twarda. 

Efekt końcowy makijażu uważam za bardzo bardzo zbliżony, jednak te wszystkie różnice "pomiędzy" przemawiają u mnie zdecydowanie na korzyść oryginału. I choćbym miała co roku dawać 60 zł za gąbkę to będę to robić :)

Do następnego !









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byłaś, czytałaś - pozostaw po sobie ślad - choćby jedno słówko, które zmotywuje mnie oraz innych! Dziękuję :*